wtorek, 28 października 2014

Niuńki vs brutalna rzeczywistość. 1 : 0.



Ochłonęliśmy już z tych największych emocji. Żyjemy z dnia na dzień, nadal wszystko nas zachwyca, chyba jeszcze bardziej niż dwa tygodnie temu. Jesteśmy szczęściarzami, bo oboje pracujemy, nieźle zarabiamy i nie martwimy się o dach nad głową. Troszczymy się też o nasze żołądki, szukamy produktów dobrych i bardzo dobrych. Za radą mamusi Lidzi jemy dużo owoców i wcale nie oszczędzamy na jedzeniu. Niestety w 100% jesteśmy pewni, że w Polsce można jeść smaczniej :)

Praca taka sama jak na całym świecie. Trzeba wcześnie wstać, bolą nogi i już około 22:30 nie bardzo chce nam się rozmawiać. Ale płacą znacznie lepiej. Dlatego w grę wchodzą nawet weekendy, chociaż szkoda nam każdego pięknego dnia. Może wrócimy po 7 miesiącach, co na ten moment jest coraz mniej prawdopodobne, więc musimy maksymalnie wykorzystać nasz czas tutaj.
Natalia dostała pracę z umową! w dobrej restauracji. Trochę kelneruje, trochę sprząta, trochę się pląta wśród klientów i dba o to, żeby niczego im nie brakowało. Na początku miała sporo obaw, czy sobie poradzi. Okazuje się, że nawet w tym czuje się jak ryba w wodzie. Kobieta pracująca żadnej pracy się nie boi (hahaha). We wspominanym w poprzednim poście SPA też łapie kilka godzin w tygodniu, tam przynajmniej jest sama sobie szefem.
U Damiana bez zmian- średnio o 5:30 wyrusza na rowerze do pracy. Wraca, je, jedzie do szkoły, wraca, je. Szaleństwo. Ale za to dziura budżetowa podreperowana i może styczniowe wakacje spędzimy, na przykład, w Tajlandii. Damian będzie też zakładał własną firmę. Taka jest na ten moment potrzeba, a absolutnie w niczym mu to nie przeszkodzi, ani niczego nie utrudni. 

Męczy nas różnica czasu między Sydney a Polską i Francją. Ciężko spotkać się na skypie. My kładziemy się spać, a nasi najbliżsi ciągle są w pracy. 10 godzin to przepaść, na ten moment nie do pokonania. 

Pogoda jest coraz ładniejsza. Były już pierwsze, ciężkie do zniesienia upały, czekamy na następne. Wiosna jest troszkę kapryśna, burzowa i wietrzna. Zasada jest jedna- weekend musi być piękny. 
Wszyscy chodzą już w japonkach, mamy nawet wrażenie, że Australijczycy nie wkładają na nogi innego rodzaju obuwia. Kobiety ubrane w eleganckie garsonki mają na nogach albo japonki, albo w wersji bardziej szykownej- adidasy. Ludzie stawiają na wygodę, zaczynamy to rozumieć. Biorąc pod uwagę, że każde z nas dziennie pokonuje na nogach około 8 kilometrów, adidasy to nieraz najlepsza rzecz pod słońcem. 

Rozglądamy się za mieszkaniem. Byliśmy nawet oglądnąć pokój bliżej stacji pociągu, ale nie zachwycił nas. Nasze małe mieszkanko jest słodkie i bardzo komfortowe, ale koniecznie musimy być bliżej stacji. Damian poznał w szkole Słowaka, który też jest na etapie szukania czegoś nowego ze swoją dziewczyną, więc poszukamy razem. Może się uda :)

Niedzielne popołudnie spędziliśmy w Botanic Garden, zaraz przy Operze. Ogród Botaniczny w Sydney jest gigantyczny i można w nim spacerować za darmoszkę. Magiczne miejsce, egzotyczne rośliny, jeszcze bardziej egzotyczne ptactwo. Zjedliśmy tam niedzielny, uroczysty obiad. Niestety tym razem nie rosół i schabowy, a australijskie fish & chips. Wrócimy tam na pewno, bo to miejsce, któremu trzeba poświęcić przynajmniej jeden dzień.
Na zdjęciu widok, który za każdym razem zapiera dech w piersiach:


I kilka innych zdjęć, które udało nam się zrobić, choć wcale nie czujemy parcia na szkło. Nie jesteśmy przecież turystami. Można by nawet powiedzieć, że prawdziwi z nas tubylcy. 





Nadchodzący weekend mamy w całości wolny więc ruszamy tyłeczki. Będzie mnóstwo nowych zdjęć i obszerne relacje na blogu. OBIECUJEMY!


Pozdrawiamy wszystkich, życzymy Wam miłego wtorku i czekamy na Was tutaj :)

P.S. Po raz kolejny (już nie liczymy) zostaliśmy wujkiem i ciocią. Nasza rodzina powiększyła się o kolejną ślicznotkę- Kaję. Możecie nam gratulować:) 

18 komentarzy:

  1. CZYTAMY!!! i KIBICUJEMY!!! POWODZENIA!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. My również kibicujemy!!!! A Kajusi serdecznie gratulujemy! Aneta i Jarek :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy i cieszymy się, że czytacie! Gorące pozdrowienia :)

      Usuń
  3. Widzę, że wszystko się układa! ;) Niezmiernie się z tego cieszę! Jestem w trakcie załatwienia obywatelstwa (procedury się przedłużyły), ale nie poddaję się.. być może się uda. Wtedy wiza nie będzie potrzebna.

    Czekam na więcej zdjęć! Pozdrawiam, Adam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Adam:) powodzenia!! obawiam się jednak, że wiza jest konieczna niezależnie od tego jakie masz obywatelstwo..z tego, co wiem obywatelom innych krajów jest łatwiej o wizę work& holiday..czekam na wieści :)

      Usuń
  4. Kochani! Oczywiście, że czytam Wasze relacje i czekam z niecierpliwością na następne. Cieszę się z każdego Waszego sukcesu.
    Powodzenia!!!!!! Opublikuję książeczkę z Waszych opowieści, a za zarobione pieniądze przyjadę do Was.
    Pozdrawiam, C.Urszula

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciociu!! Jestem pewna, że masz już odłożone pieniądze na podróż do Australii...czekamy na Was!:)

      Usuń
  5. Natalko, podziwiam Ciebie i Damiana za odwagę, upór i przebojowosc :) Życzę Wam powodzenia i serdecznie pozdrawiam. K. Jarzynka ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy Kasiu..!!! Jak mi miło, że napisałaś..całusy:)

      Usuń
  6. Trzymam za Was kciuki i strasznie zazdroszczę wiosny... :D
    Czytam z zaciekawieniem co u Was i cieszę się że tak Wam tam dobrze się układa.
    P.S. Natalia takiego misia Koale to poprosimy w karton i do Polski :D moje dziewczynki oszaleją z zachwytu.
    Pozdrawiamy Was gorąco!
    Justyna i Marcin :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehehehehehe...to dobre..Koala to żadna radość..powiedz dziewczynkom, że tylko śpi i jakiś taki smutny jest..

      całujemy!!

      Usuń
  7. Ciocia Urszula ma uzbierane nawet dla nas, przecież sama nigdzie nie pojedzie, a my bardzo chętnie ją do Was zawieziemy !!!!! Całujemy mocno, i już TROSZKĘ tęsknimy......
    ......staruszki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha...no to dawać staruszki!! Lato idzie, kiedy jak nie teraz:) pakujcie się zanim stesknice się bardziej niż troszke..

      Usuń
  8. Jeszcze my, jeszcze my!!! My tez czytamy i czekamy na każdy post, jak na kolejny odcinek dobrego filmu (chciałam napisać: kryminału, bo taka dramaturgia, ale może lepiej nie...:)) Wszyscy żyjemy...waszym życiem:)! Pozdrawiamy gorąco: Mela, Paweł i Olga

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki kochani...:):) my nieustannie mamy wrażenie, że oglądamy film..że to nie nasze życie..że nie może być tak pięknie...

      całujemy Was gorąco z Australii..i zapraszamy na wakacje :)

      Usuń
  9. Tak się zaczytalam że przypalilam ryż :-Dwychodzi na to Natka, że pracujemy w tej samej branży .. Choć pewnie ty masz bardziej uśmiechnięta klientele:-)W sumie w Polsce obserwuje juz nieco wiecej optymistow jednakze w dalszej części są mniejszościa pozdrawiam i powodzenia !!!:-)

    OdpowiedzUsuń
  10. Kinguś!!! Tutaj klientela cud miód orzeszki..:):)

    całujemy!!

    OdpowiedzUsuń

Czekamy na Wasze komentarze :) Dajcie znać, że czytacie!