W ostatnią sobotę byliśmy w dotychczas najpiękniejszym miejscu w Sydney- Palm Beach. To położona na północy miasta dzielnica (półwysep), z magicznymi plażami, kameralnymi knajpkami i obłędnym klimatem. Nie ma tam tłumów, nie ma wrzasku. Dla nas- raj na ziemi. Woda w oceanie była przejrzysta i nawet ciepła, szczególnie po zachodniej stronie półwyspu, więc skorzystaliśmy z jej uroków.
Spędziliśmy w Palm Beach cały dzień, zjedliśmy pyszny obiad w pełnym młodych ludzi barze przy plaży. Wracaliśmy do domu po zachodzie słońca. Będziemy tam wracać. Może nawet kiedyś pojedziemy tam na cały weekend oderwać się zupełnie od miejskiej rzeczywistości.
W niedzielę, dla urozmaicenia plażowych weekendów, wjechaliśmy na Sydney Eye Tower, najwyższy budynek w mieście. W porównaniu do innych drapaczy chmur na całym świecie, tutejszy może się schować, ale i tak widok był obłędny.
Staramy się jak najwięcej czerpać z wolnych dni, bo tydzień mamy intensywny. Oboje wychodzimy z domu wczesnym, a nawet bardzo wczesnym porankiem i oboje wracamy późnym wieczorem. Spotykamy się przy kromce chleba z pasztetem, kupionym w ALDI i australijskimi ogórkami przygotowanymi wg polskiej receptury. Później dwa łyki cydru jabłkowego, albo dla urozmaicenia- gruszkowego i trzy strony książki na dobicie. A potem...budzi nas dźwięk alarmu i każde z nas ma nadzieję, że to jeszcze nie jego telefon.
W połowie stycznia przeprowadzamy się bliżej centrum i bardzo blisko nowej pracy Natalii. Będziemy mieszkać w ładnym apartamencie, w malowniczej dzielnicy na północy Sydney. W mieszkaniu są dwa pokoje, jeden zajmuje 25-letnia Australijka ze swoim chłopakiem Włochem. Drugi będzie dla nas. Nie możemy się doczekać. Będzie bliżej do stacji i bliżej do miasta. Przede wszystkim znaleźliśmy fajnych ludzi, z którymi chętnie wypijemy lampkę wina w ciepły wieczór.
Zaraz po powrocie z Tasmanii spakujemy cały nasz dobytek, który tym razem na pewno nie zmieści się w dwóch niebieskich walizkach. To będzie kolejny etap naszej australijskiej przygody.
Natalia jest bardzo zadowolona z pracy. Dziewczynki są obłędne. Do zjedzenia. Szczególnie ta 2,5 letnia. Czasami ciężko się powstrzymać przed tuleniem i całowaniem. Godziny pracy mijają bardzo szybko, a do kieszeni wpada trochę dolarów. Na dodatek rodzice dziewczynek są oboje lekarzami, a dziadkowie agentami migracyjnymi. Trafiliśmy na fajnych ludzi.
Pomalutku domy zaczynają wyglądać jak w amerykańskich filmach o Bożym Narodzeniu. Miliony światełek, bombek i innych głupot pojawia się na ulicach. Niektórzy mają już nawet w salonach choinki. Sydney też już świętuje. W zeszły czwartek miasto zamieniło się w krainę Świętego Mikołaja. Jest dużo choinek (nawet jedna z klocków Lego), specjalne świetlne animacje na budynkach, a w centrum co wieczór chór śpiewa kolędy. Wszystko piękne..tylko nie ma klimatu świąt!
My dostaliśmy już pierwsze zaproszenie na Christmas Party. 21 grudnia w SPA, w którym Natalia pracuje, będziemy pielęgnować nasze ciała na koszt szefa. Cała załoga wspólnie spędzi miłe popołudnie na zabiegach, przy drinku i pysznym jedzeniu. Nie możemy się doczekać.
A w piątek, 5 grudnia, idziemy do kina zobaczyć nowy film Jerzego Stuhra. Podobno gniot, ale chcemy się przekonać osobiście. I na dodatek spotkamy się z Maciejem i Jerzym po seansie. Przyjechali do Sydney promować film, a my takiej okazji nie mogliśmy przegapić, zwłaszcza, że zawsze podobało nam się, to co robili. Kino będzie pełne Polaków, wszystkie bilety zostały już wykupione. Na forum Polaków w Sydney toczy się wojna młodej i starej emigracji. Ci, którzy przyjechali tu wiele lat temu zarzucają Stuhrom, po ich ostatnim wywiadzie w Newsweeku, brak szacunku dla Polski i inne tego typu tematy. Nas to nie dotyczy. Idziemy zobaczyć się z fajnymi ludźmi i spędzić kolejny świetny wieczór.
To by było na tyle. Na koniec zdjęcie tego, co Australijczycy lubią najbardziej. Japonki w maszynie. Świat stanął na głowie.
I jeszcze kilka obrazków sprzed dwóch tygodni, z plaży w Manly.
Dziękujemy za komentarze! Przynoszą nam ogromną radość :)
Życzymy Wam miłego tygodnia i "do zobaczenia" w tej wirtualnej przestrzeni !
Laaaaato wroc do Nas....pliz! :) Dobrej nocy Kangurki i dzieki za kolejne czytadlo! :) Sis
OdpowiedzUsuńDzieciaki chca taka choinke i mikolaja z Lego;) Gabi
OdpowiedzUsuńW Polsce niestety już bardzo zimno,dajcie Nam trochę Waszego ciepła!:)
OdpowiedzUsuńZdjęcia piękne czekamy na dalsze relacje.
A na Woli jest super smutno i szaro - 4 C i wiatr do 30 km/h co potęguje zimno i wydaje sie że jest - 10C smieci fruwają wszędzie , atmosfery zbliżających sie świąt nie czuć, może za parę dni coś sie zaswieci na kolorowo w witrynach sklepowych ale póki co to kicha. Ze zdjęć wynika że to Sydnej i jego okolice to piękny kawałek ziemi.Całusy!!!!
OdpowiedzUsuńStaruszki!!!!
Stuhrowie nie są fajnymi ludźmi :/
OdpowiedzUsuń