Na dwa tygodnie przed wylotem postanowiliśmy założyć bloga. Musimy dać upust naszej ekscytacji przeplatanej strachem, podzielić się z Wami emocjami, które nam towarzyszą. Chcemy, aby nasza rodzina i znajomi na bieżąco wiedzieli, co u nas.
We wtorek, 7 października ekscytacja prawdopodobnie osiągnie apogeum. Wstaniemy o trzeciej nad ranem. Albo najpewniej w ogóle nie pójdziemy spać. Około piątej, spakowani w dwie walizki, wyruszymy w podróż do Warszawy. Na samą myśl w żołądku czujemy niekontrolowany ścisk.
Trzy kawy, na siłę pyszna kromeczka zrobiona przez mamusię, ostatnie polskie smaki przynajmniej na najbliższe siedem miesięcy.
Z Warszawy o 11:55 odlecimy do Kataru, lot trwa ponad pięć godzin. Na lotnisku w Doha czekamy osiem godzin na samolot do Perth. Po jedenastu godzinach lotu dotrzemy wreszcie do Australii. Z Perth, po prawie pięciu godzinach na lotnisku, lecimy do Sydney. Ostatni lot jest krótki- tylko cztery godziny. Stracimy dobę z życia, bo w Sydney będzie już 9 października, a przecież cała podróż trwa 34 godziny.
Jeszcze nie wiemy gdzie będziemy mieszkać. Szukamy intensywnie przyklejeni do naszych laptopów. Agencja, która organizuje nasz wyjazd, zaproponowała wysoką cenę za pokój w centrum. Nie stać nas na to. Albo stać, ale można taniej. A przecież każdy grosz na wagę złota. Życie w Sydney jest drogie. Musimy nauczyć się oszczędzać.
Milion myśli w głowie, ciężko złożyć dobry post. Jak już będziemy w Sydney i opadną największe emocje wszystko powinno być bardziej uporządkowane. Będziemy pisać o ludziach, o poszukiwaniu pracy, o małych i większych podróżach i niedzielnych popołudniach na plażach Sydney.
Najbliższe dwa tygodnie upłyną pod znakiem formalności, zakupów, pożegnań. Upłyną szybko. Mamy mało czasu na wszystko, a jednocześnie chcemy już lecieć. Poczuć wiosenne, australijskie słońce na naszych twarzach. Zacząć nowe życie.
Jak tylko opanujemy wszystkie opcje bloga, obiecujemy, że będzie wyglądał lepiej:)
Sprobujcie na couchsurfing.com Mozecie znalezc cos tymczasowego, na poczatek i miejsce w kacie pokoju bedzie dobre. Kolezanka wyleciala w weekend na 2 lata do Sydney i znalazla w Sydney Polaka, ktory zaczynal tak, jak ona. Tak, jak Wy. Jest wielu takich ludzi. Tylko trzeba jakos ich znalezc ;)
OdpowiedzUsuń