Australia to spełnienie naszych wspólnych marzeń. Przeczytajcie o naszych codziennych zmaganiach z rzeczywistością na drugiej półkuli.
niedziela, 3 maja 2015
A niuńki nadal w Australii.
Maj już wcale nie kojarzy nam się z wiosną. Niestety nie kwitnie bez, ani kasztany. Za to liście na drzewach lekko pożółkły, a wieczory mijają pod znakiem gorącej herbaty i skarpet na stopach. Zwykłą prześcieradłową narzutkę przykryła teraz ciepła kołdra, a zimne piwo zamieniliśmy na grzańca. Idzie zima!
Kapryśna pogoda, podobno najbardziej kapryśna od 10 lat, daje się nam mocno we znaki. Ulice coraz częściej przypominają rwące rzeki, a w torebce na stałe zagościła parasolka. Na szczęście od jutra ma być już pięknie. We wtorek nawet 27 stopni, znów można będzie zarzucić sukienkę i baletki, a gumowce schować w ciemny kąt. Następny weekend spędzimy na plaży :)
Natalia wreszcie kupiła sobie rower i staramy się poznawać miasto z perspektywy siodełka. Szkoda tylko, że w Sydney jeździ się albo z górki albo pod górkę. Okazuje się, że z kondycją bardzo słabo, dlatego wycieczki rowerowe na stałe zagoszczą w naszym "grafiku".
A nawiązując do ukształtowania terenu w Sydney- u nas z górki. Podjęliśmy ważne decyzje i postanowiliśmy zostać w Australii jeszcze chwilę. Niestety, pozostanie w Sydney na dobrej wizie jest dla nas na razie niemożliwe. Nie jesteśmy jednak gotowi na powrót do Polski. Z resztą obawiamy się, że z naszymi doświadczeniami, już nie wrócimy do kraju. Jeśli nie uda się tutaj, w Australii, poszukamy dla siebie miejsca w Europie. Albo w Stanach. Zobaczymy. Najbardziej chcielibyśmy zostać u kangurków, ale zaczyna doskwierać nam tęsknota. Boli świadomość, że nie możemy ot tak wsiąść do samolotu i polecieć na tydzień do domu. Z drugiej strony życie tutaj jest o wiele łatwiejsze. Wszystko nam tu sprzyja.
Nadal Damian będzie szkolił angielski w tygodniu, a Natalia zapisze się na weekendowy kurs przygotowujący do certyfikatu. Jeśli uda się jej zdobyć dobry wynik to być może w przyszłym roku pójdzie na studia magisterskie i wtedy już na pewno nie wrócimy na stary kontynent.
A jeśli postanowimy wracać, to możecie spodziewać się nas w kraju w okolicach sierpnia przyszłego roku:)
Za dwa tygodnie, z okazji pierwszej rocznicy ślubu, lecimy do Cairns zobaczyć Wielką Rafę Koralową. Spakujemy najpotrzebniejsze rzeczy i będziemy świętować w tropikach. Damian koniecznie chce nurkować, Natalia niekoniecznie. Wypożyczymy samochód i przy dźwiękach radia zobaczymy miejsca, w których las deszczowy spotyka się z oceanem. Podobno w tamtych okolicach, w oceanie zamiast rekinów pływają krokodyle. Dlatego wycieczka na Rafę łódką z przeszklonym dnem wydaje się najlepszym rozwiązaniem. Obiecujemy duuuużo zdjęć, zaglądajcie tu do nas. Na pewno znajdziecie coś ładnego :)
Krótka relacja, dla tych "dopominających się". Przepraszamy, że tak rzadko tu coś piszemy. Czasami naprawdę żałujemy, że doba ma tylko 24 godziny.
Pozdrawiamy!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Czekamy na Wasze komentarze :) Dajcie znać, że czytacie!