Przemieszczamy się od stołu do stołu, zajadamy pysznościami. Mamy próbują nam dogodzić gotując nasze ulubione potrawy, tata przynosi precle na śniadanie i obiera owoce na podwieczorek. Zaczyna nam się nudzić, brakuje zajęcia. Chyba odespaliśmy już nasze zmęczenie, jesteśmy wypoczęci, bardzo nam tego brakowało. Dobrze, że idą święta. Będzie robota, sprzątanie, może trochę pomożemy w kuchni.
Minęły już niemal dwa tygodnie od naszego przylotu do Polski. Cała podróż trwała 48 godzin i dała nam w kość. Długie loty, dużo czekania na lotniskach. Daleko ta Australia, bardzo daleko. Na szczęście bez żadnych przygód dotarliśmy do domu. Zdążyliśmy już być w pięknym Rzymie. I chwała Bogu, że się tam wybraliśmy, bo naładowaliśmy baterie błękitem nieba i słońcem. Zwiedziliśmy wszystko, co było do zwiedzenia, pomodliliśmy się z papieżem na Aniele Pańskim w niedzielę i w poniedziałek wróciliśmy do domu. Brakuje nam w Australii tego europejskiego ducha, historii, zabytków. Ale nie będziemy narzekać, bo plaże i palmy bardzo nas cieszą.
Jesteśmy szczęśliwi, że święta spędzimy w domu. W zeszłym roku było smutno, w tym będzie pięknie. Żałujemy jedynie, że nie ma zimy, śniegu. Byłoby o wiele ładniej.
Do zobaczenia na blogu w przyszłym roku! Życzymy Wam Wesołych Świąt i Szczęśliwego Nowego Roku. Zapraszamy do Australii :)
P.S. A dla zainteresowanych (wiemy, że tacy tu z nami są)- tak, postanowiliśmy zawalczyć o australijskie obywatelstwo. Przed nami długa i kosztowna droga, ale całym sercem wierzymy, że nam się uda!